Była piękna, bezchmurna noc. Gwiazdy świeciły tak mocno, że dwoje ludzi siedzących nad brzegiem jeziora, nie potrzebowało żadnego dodatkowego światła. Stojący niedaleko dom, czyli tak zwana Nora była już całkowicie pogrążona w ciemności; oznaczało to, że wszyscy domownicy poszli już spać. Prawie wszyscy.
Ronald Weasley, chłopak o gęstych, rudych włosach przysunął i jasnozielonych oczach się do brązowowłosej dziewczyny.
- Hermiono... - Wyszeptał, gładząc dłonią jej rumiany policzek.
- Tak? - Spytała, odwracając głowę w jego stronę.
- Ja...Ja chciałbym Ci coś powiedzieć... - Wyjąkał. - Bo chodzi o to, że...No bo ja...Och...Kocham Cię, Hermiono Granger.
Tych słów brązowowłosa wystraszyła się najbardziej. Odsunęła się trochę od Weasley'a, przyciągnęła kolana pod brodę i zamknęła oczy. Chodziła z nim ponad dwa miesiące i dopiero teraz Ron zdobył się na wyznanie jej miłości. Ale ona już go nie kochała. Uczucie, którym kiedyś tak bardzo obdarzała młodego chłopaka, upłynęło kilka dni temu.
- Czy coś się stało? - Spytał zmartwiony rudzielec.
- Nie, nie...Tylko, że...Ron, ja już Ciebie nie kocham. - Mruknęła Hermiona.
Weasley patrzył się na nią tak, jakby miał nadzieję, że zaraz wybuchnie śmiechem i powie, że to tylko żart. Ale tak się nie stało. Dziewczyna siedziała z kamienną twarzą, wpatrując się w nienaruszoną taflę jeziora.
Pierwsze promienie słońca wpadły przez okna do pomieszczeń Nory. Każdy chciał korzystać z tych ostatnich, ciepłych dni; w końcu wracają do szkoły już za tydzień. Dzisiaj wybierają się na ulicę Pokątną, by zakupić potrzebne przybory szkolne oraz szaty.
Hermiona czuła się podle - zerwała z Ron'em trzy dni temu, a on nie odezwał się do niej ani razu. Siedziała teraz na parapecie dużego okna, które znajdowało się w pokoju bliźniaków i rozmyślała nad tym, czy ich przyjaźń już się rozpadła. Wiedziała o tym, że Weasley jest na nią strasznie obrażony, ale nadal miała nadzieje, że kiedyś jej wybaczy.
Ale co miała zrobić? Być z nim bez żadnego uczucia? Odwzajemniać jego pocałunki, nie czując przy tym żadnej satysfakcji? Nie. Nie chciała tego.
Z zamyśleń wyrwało ją skrzypienie drzwi; ktoś wszedł do pokoju. Hermiona spojrzała w tamtą stronę. W progu ujrzała Fred'a Weasley'a, jednego z braci Ron'a.
- Za pół godziny idziemy. - Powiedział, zamykając za sobą drzwi. Brązowowłosa kiwnęła głową i po raz ostatni spojrzała w okno. Kiedy wstała, ku jej zdziwieniu Fred stał już przy niej i obją ją ramieniem.
- Powiedz mi, Hermiono - zaczął - co ty zrobiłaś dla naszego małego braciszka. Cały czas chodzi jakiś naburmuszony.
- Nic..Ja poprostu mu powiedziałam, że już go nie kocham.. - Powiedziała. Nie chciała kłamać. Nie dla Fred'a.
Chłopak zmrużył oczy. Przez chwilę wyglądał tak, jakby dokładnie analizował jej słowa, a po chwili odsunał się od niej o krok i spojrzał w jej piękne, kasztanowe oczy. Poczuł, że serce bije mu teraz mocniej; był sam na sam z Grenger w pustym pokoju i ku jemu zdziwieniu, podobało mu się to. Lubił jej towarzystwo.
- To znaczy, że...Już nie jesteście razem? - Spytał powoli.
Hermiona kiwnęła smutno głową. Fred poczuł wielką satysfakcję. Nigdy jeszcze nie był w takiej euforii; miał wrażenie, że ma motyle w brzuchu, jego ręce zaczęły lekko drżeć. Gdy teraz spojrzał na swoją przyjaciółkę, która znów wpatrywała się w okno, dostrzegł coś, czego nie widział wcześniej. Dostrzegł jej piękno.
- Na pokątną! - Krzyknęła Hermiona, która stała właśnie w kominie. Rzuciła sobie trochę proszku Fiuu pod nogi i stanęła w wysokich, szmaragdowych płomieniach. Wszystko zaczęła wirować, a w następnej chwili znalazła się przed księgarnią "Esy i Floresy".
Po dziesięciu minutach wszyscy Weasley'owie stanęli obok niej i weszli do księgarni. Hermiona wyciągnęła karteczkę, na której miała zapisane wszystkie potrzebne rzeczy. Pierwszą książką na liście była księga "Eliksiry dla zaawansowanych". Ruszyła w stronę regałów z książkami, szukając danej książki. W końcu zauważyła ją na najwyższej półce. Wspięła się na palcach, ale nie dała rady jej dosięgnąć.
- Pomogę Ci. - Powiedział męski głos.
Hermiona ujrzała Freda, sięgającego po księgę. Od jego przyjemnych, mocnych perfum delikatnie zakręciło jej się w głowie.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Wzięła od niego podręcznik i znów zerknęła na listę.
- Może pomogę Ci ich szukać? - Zaproponował.
- Och...Chętnie. Dziękuję po raz drugi.
Oboje się zaśmiali.